Wpadliśmy w wir szkolno-mama pracująca-tata pracujący plus extrasy, czyli:
1. Młody 2x w tygodniu treningi piłki nożnej
2. 1x w tygodniu logopeda, "r" nie dźwięczy, dewiza Młodego odnośnie mówienia: szybko, a wtedy niedbale (obawy mamy: szybko i niedbale w inne sfery się wkrada:-o )
3. 1x w tygodniu ćwiczenia z przeuroczą i bardzo profesjonalną Panią Zuzią:-) streching dla Młodego osobisty;-)
4. No a teraz przechodzimy do osoby mamy.
Mama, zwana tu Smykolandią, od października rusza na kurs języka angielskiego, by uporządkować wiedzę i stanąć face to face z egzaminem advanced, w czerwcu 2016.
W związku z powyższym faktem porzuciła bieganie na ukochany fitness. Teraz rozkłada w domu karimatę, bierze hantle w garść i ćwiczy:-)
5. Tata, też ważny osobnik w tym procesie. Podjął się odprowadzania Młodego każdego ranka, a teraz woła o pomoc.
Więc małżonkowie temat przegadali i uradzili - mama na 7/8 etatu będzie w swoim biurze.
Z takowym pomysłem mama ruszyła do nowej przełożonej. Przełożona nie zadrżała z radości na tę wieść. Zaproponowała jednak coś innego. Elastyczny czas pracy. W praktyce na zeszyt.
Reasumując mama od października w kajecie rzetelnie wpisuje, o której zaczęła i skończyła pracę:-) Mimo optymistycznej natury i perspektywy, której chwilowo nie ma 8-15 w biurze, ma pewne obawy, jak temu podoła.
Młody ze swoim hardkorowym planem ( dwa dni startuje z lekcjami 12.35 i 11.45) też musi być bohaterem, gdy przekracza próg szkoły 7.20.
Także dom Smykolandii to sami herosi:-)
Budzę się dziś o 6, mężowi dzwoni zegarek (on dziś pracuje!) z pytaniem, jaki dziś dzień;-)
Uff, dobrze, że już weekend:-)
Dobrego weekendu dla Was!
Ps. Gdyby, ktoś nie dostrzegł ...ta biała plamka to księżyc. Takie cuda to tylko z mojego telefonu:-)