Translate

piątek, listopada 23, 2012

Ech ty listopadzie...

Nie lubię listopada, z całym szacunkiem tegoroczny listopadzie.
Wiem, że nas oszczędziłeś od deszczy, przeszywającego wiatru, mimo to...
Nie lubię dni pozbawionych promieni słonecznych.
Nie lubię dni, które nie wiadomo, kiedy przechodzą w noc. 
Nie lubię, gdy idę do pracy jest szaro i jak z niej wychodzę też jest szaro.

Na znak protestu nasz zegar w kuchni cyka zgodnie z rytmem letnim. 
Dodam, że czas faktyczny to jedenasta trzydzieści z groszami. 



A Wy lubicie listopad?

Miłego weekendu.

środa, listopada 21, 2012

We need to talk about Kevin

Widziałam wczoraj. 
Mąż twierdzi, że film przerażający. 
A ja myślę, dający do myślenia. 
Potwierdza się to, co psychologowie mówią od dawna. 
Ważna jest więź z dzieckiem od momentu, gdy nosimy je w sobie.  
Miłość procentuje.

Film polecam. Niezwykła rola Tildy Swinton.


sobota, listopada 17, 2012

Daj mi dłoń, a powiem Ci, kim jesteś...

A więc Zapałka nominowała mnie do zabawy blogowej, czyli mam dać ponieść się szaleństwu. 
1. Czy zdarzyło Ci się rozbić czyjś związek?
Nie.
2. Czy jest ktoś kogo nienawidzisz?
Raczej nie lubię. Nienawidzić mogę kogoś - mówiąc coś w przypływie skrajnych emocji.
3. Czy posiadasz jakąś niezwykłą umiejętność?
Zwykła umiejętność dla niektórych może być tą niezwykłą (zwłaszcza wtedy, gdy tej umiejętności się nie posiada). Nie potrafię czarować - ale oczarować otwartością, optymizmem. Może fakt, że jak wchodzę do firmy i moim donośnym i radosnym głosem mówię dzień dobry to podobno każdemu poprawiam nastrój. Mam prostą zasadę - prywatne sprawy zostawiam przed firmą.
4. Czy brak dostępu do internetu wprowadza Cię w nerwowy nastrój?
Absolutnie nie. Chyba, że w pracy mnie odetną, a coś na cito muszę zrobić.
5. Co najbardziej szalonego w życiu zrobiłaś?
Pamiętam kulig nad brzegiem polskiego morza, oczywiście zimą. Z przypadkową grupą osób.
6. Z kim ze znanych ludzi chciałabyś się spotkać i dlaczego?
Daniel Creig. Chciałabym sprawdzić, czy faktycznie jest inteligentnym aktorem.
7. Czy cel uświęca środki?
Nie zawsze. Dużo pracy z naszej strony, a efekt marny - nie o taki chodziło.
8. Czy powiedziałabyś swojej najlepszej przyjaciółce o tym, że zdradza ją mąż?
Nie powiedziałam. A była to koleżanka.
9. W którym filmie i dlaczego chciałabyś zagrać?
Ja nie chciałabym zagrać w filmie.
10. Z kim dzielisz swoje największe tajemnice?
Ze sobą samą.
11. Twoje trzy życzenia do złotej rybki? 
Zdrowie dla najbliższych
Spokojniejszego życia 
no i wyjazdu do Australii, oczywiście i spotkania z blogowymi znajomymi...

A z wieści domowych - pochorowałam się ja, ale w chorobie do roboty chodziłam. Zaraziłam Młodego grypskiem, który do przedszkola jednak nie mógł chodzić. Moja mama przybyła z odsieczą. Ogromne dzięki dla NIEJ.

Udanego weekendu.

sobota, listopada 10, 2012

Czy wiesz że...

No nie wiem. Próbowałam pogłębić temat, jednak bezskutecznie.
A sprawa jest następująca - mamy kalendarz imion w Polsce (oczywiście nie tylko), tak? No tak.
A czy ktokolwiek go "nadzoruje"? Dodaje nowe imiona, zwiększa częstotliwość świętowania imion (kiedyś moje imię było tylko raz w kalendarzu, a teraz dwa).
Czy imiona są w jakiś sposób selekcjonowane? Czy w przypadku aktualizacji kalendarza ma miejsce jakiekolwiek metodyka, strategia? Nie wiem. 
Źródłem jest tylko internet? 
Pamiętam z opowiadań rodziców, że kiedyś księża nie chcieli ochrzcić dziecka, gdy imienia nie było w kalendarzu. Hmm, czyli jakiś kalendarz był... Tylko imion chrześcijańskich?
A teraz - dzieci mają tak przewrotne imiona, że ja czasami pytam dwukrotnie, by się upewnić, jakie dziecko ma faktycznie imię.

No tak jak jest z tym kalendarzem imion? Może ktoś, wie? 
Internet - wiadomo. Jednak jakby nas "odcieli" to co? Na pewno nie napisałam tego posta...

Miłego weekendu.

............................PS..............Wikipedię przekopałam.

środa, listopada 07, 2012

One day off

Znowu coś nas dopadło. 
A zapowiadał się spokojny, choć jak zwykle w biegu tydzień. 
W piątek odwiedziny małego brzdąca i mojej koleżanki z poprzedniej pracy. 
Wieczorem my udaliśmy się z wizytą.
W sobotę wyjazd do rodziny - moje ponad 100 km przejechane samodzielnie. 
Chłopaki zadowoleni. Siedzieli sobie z tyłu - czytali, grali i oczywiście się kłócili o gry.
W niedzielę Młody wymioty od 6 rano. 
A ja we wtorek wieczorem. i jeszcze ten okropny ból głowy. 
Ale teraz jest już wszystko pomału wraca do normy. 
Dziś razem z Młodym bąblujemy w domu. 
Budowanie mostów, dróg - do łask wróciła dawno zapomniana pasja Młodego.
 Ja snuję się bez sił. Przygotowałam obiad, obejrzałam wczorajszy odcinek "Prawo Agaty".


I tak sobie siedzę i składam puzzle chorobowe  - koleżanka z synkiem przeszli właśnie rota, męża też coś ścięło w sobotę. Czyli jednym słowem łyknęliśmy bakcyla...