Translate

sobota, kwietnia 25, 2015

Brak synergii między umysłem a ciałem

Już żyłam w przekonaniu, że mnie wirus nie dosięgnie. Chłopcy przechorowali, a ja długo długo nic. Dwa tygodnie temu coś mnie wzięło, ale w pracy mieliśmy, jak co roku audit strony trzeciej. Zwykle te "wizyty" okupionie są stresem, brakiem zrozumienia obu stron.
A więc podtrzymywałam swój stan zdrowotny farmakologią - na noc aspiryna, która może i spełniała swoją rolę, ale znakomicie utrudniała poranne wstawanie. Dodatkowo Szef mnie poinformował, że w tym tygodniu nie chodzimy na zwolnienia. Mhm, nie będę wymawiała kogo podczas audytów nie było... No więc tydzień pracowałam na wspomagaczach farmakologicznych.  W ostatni poniedziałek poszłam do lekarza w firmie. Czułam się fatalnie. Po przebadaniu lekarz się mnie spytał, czy chce zwolnienie? Zdziwiło mnie to. Czułam się fatalnie, gorzej wyglądała, a tu słyszę takie pytania. Więc po męsku powiedziałam, że zwolnienie jest niezbędne, by wyzdrowieć. No i od wtorku w domu, w tym obowiązki domowe bez zmian- tu zwolnienia brak- a stan zdrowotny się nie poprawia. Zatoki bolą, gardło również, węzły chłonne powiększone. Wczoraj odwiedziłam lekarza rejonowego. Przepisał antybiotyk. Więc zaaplikowałam antybola wczoraj. Na razie głowa boli, ale jest progres. Gardło, węzły chłonne się uspokoiły.
Aha, zwolnienia nie dostałam. Na antybiotyku można chodzić do pracy. Chyba że będę się źle czuła. Na razie realizuję wariant źle.
Na tę chwilę nie widzę się za biurkiem w poniedziałek...
Udanego weekendu! U nas przepięknie!

sobota, kwietnia 18, 2015

Męska rzecz

W tym tygodniu poprosiłam męża, by odebrał Młodego ze szkoły. Zwykle to moja powinność.
Dzwoni mąż,  stojąc pod domofonem w szkole I pyta: A do której pierwszej chodzi Młody?
W przyszłym roku już chyba zapamięta. Nie planujemy zmieniać klasy.

Ech, ci mężczyźni.

Udanego weekendu.
S.

czwartek, kwietnia 09, 2015

Ściana

Nie wiem, czy ktoś z Was, ale ja czuję, że doszłam do ściany. Nie chodzi o sprawy prywatne, ale zawodowe. Jestem już w tej firmie prawie 15 lat. Kawał czasu.
Czuję się osaczona, w morderczym uścisku. Zawodowo już chyba nie pójdę dalej. Nie ma chemii między mną a Szefową. Dyskutuję, mam swoje zdanie. Jestem poza kanonem typowego pracownika. Nie dyskutują, twierdząc, że nie ma sensu i tak nic z tego nie będzie będzie. Ja jeszcze ostatkiem sił wierzę, że można inaczej, lepiej, podążając za rynkiem.
Ostatkiem i to mnie martwi. Bliscy znajomi twierdzą, poczekaj jeszcze moment. Firma jest przed zmianami organizacyjnymi. Wiem, że dotkną mojego departamentu.
Więc odliczam, czekam z nadzieją na lepsze.

Pamiętacie puzlową rozsypankę.
Oto rozwiązanie bokiem, przewrotnie.



niedziela, kwietnia 05, 2015

17 lat później

17 lat temu rozpoczęłam swoją pierwszą pracę.
Wtedy po raz pierwszy zetknęłam się z internetem, jeszcze po angielsku.
Dowiedziałam się, co to skład i łamanie tekstu.

Po 17 latach odszukałam koleżankę siedzącej obok, na fb i napisałam maila.
Spotkałyśmy się.
Koleżanka opowiedziała mi niesamowitą i jednocześnie smutną historię.
Odnalazła mnie na fb, ale nie odzywała się, gdyż...
dowiedziała się, że asystentka prezesa, młoda dziewczyna zmarła. Dodam, że ja byłam jedną z dwóch asystentek prezesa, obie o tym samym imieniu.
Koleżanka myślała, że to ja. Nie miała odwagi  odezwać się.
Ogromnie się cieszę, że się spotkałyśmy.
Jeszcze w kwietniu planujemy kolejne spotkanie:-)

Myślę o mojej imienniczce. Pamiętam, że traktowała mnie w pracy jako młodszą siostrę. Z dużą cierpliwością wprowadzała mnie w arkana wydawnictwa. Oby to była nieprawda!



Jeśli to prawda - droga......  spotkamy się z pewnością.