Translate

wtorek, sierpnia 06, 2013

Słonecznie

Myślałam, że komputer stanął na nogi. Prawie. Jak mogę go włączyć to nie mogę połączyć się z internetem. Chyba karta sieciowa odmówiła współpracy:-( Pisanie posta z telefonu to nie lada wyczyn. 

To napisałam wczoraj z telefonu. Zajęło mi to ok. 30 minut, więc porzuciłam tę bardzo czasochłonną opcję i wkradłam się do mężowego laptopa. 

U nas po afrykańsku. Temperatura na zewnątrz równa się tej, która jest wewnątrz naszej prawie 47 m posiadłości. Jednak ja nie narzekam - nagrzewamy się na zapas.

Z newsów - to ostatnio miałam bardzo miły kontakt z lekarzem na ostrym dyżurze w przychodni. A to wszystko dzięki mojej chęci zjedzenia maliny jadąc na rowerze - byłam ptakiem, przeleciałam przez kierownicę. Lot negatywnie odbił się na moim prawym łokciu, nadgarstku tejże samej ręki oraz prawej nodze.No i te maliny, które przeszły w konsystencję dżemu...
Z uwagi na fakt, że stan mojego łokcia był tak opłakany, że pokazywanie go, szczególnie w warunkach biurowych, nie byłoby taktowane, przywdziałam bluzkę z dłuższym rękawem, której mankamentem był fakt, że ciężko było ją zdjąć. Więc, gdy doktor chciał zobaczyć mój łokieć poprosiłam go, by pomógł mi zdjąć bluzkę. Doktor zrobił taki wytrzeszcz oczu, nie zrozumiał mojej prośby, chyba pomyślał, że składam niemoralną propozycję. Ale ostatecznie - pomógł.

Stan obecny moich kończyn oceniam na bardzo dobry z minusem. 

Fajnie, że te nasze dzieciaki mają wakacje. Mało fajnie, że my nie mamy dwóch miesięcy urlopu. Główkowanie, jak zorganizować czas - jest wyzwaniem. W piątek, dość nieoczekiwanie, jadę z Młodym na dwa tygodnie nad nasze polskie morze. I znowu mnie tu nie będzie. 

Ale jest iskierka nadziei, że może mój komputer skontaktuję się z google. Oddam go w dobre ręce. 

Tym, którzy na urlopie, życzę udanego urlopowania, tym, którzy już po - wytrwałości w pracy, a tym, którzy są przed - niech czas szybciej biegnie do Waszego urlopu.

Do miłego usłyszenia.