5.45 budzik. Podrywam się o 6. Dom śpi. Robię śniadanie Młodemu do szkoły. Dla siebie przygotowuję, piję siemię (zdrowotnie). W polarze i kurtce odpinam rower i jadę. Falstart na klatce, brak powietrza w tylnym kole. Pod blokiem znowu pompowanie. Nie poddaję się. Jadę dalej. Rowerzystów coraz mniej. Garstka, która mnie mija w czapkach na głowie, rękawiczkach. Ja w polarze i kurtce, ale głowa i uszy nie wygrały z wiatrem i wilgocią. Mimo to, dałam radę. Jedyna, która pojechała rowerem do biura. Następnym razem będę mądrzejsza i czapkę założę. Tylko... nie wiem, kiedy będzie następny raz? Jutro jadę samochodem.
u mnie też mroźno ostatnio o 7.00 było plus 6 stopni ... masakra. Rowerem mam do pracy za daleko jakieś 15 km ale za to nadal biegam :D
OdpowiedzUsuńJa 10 km. Biegasz? Raczej biegacie?
OdpowiedzUsuńtak biegam od 4 miesięcy 3 razy w tygodniu początkowo po 8 km za każdym razem a teraz po 10 km :)
UsuńGratulacje!
UsuńGratulacje!
UsuńGratulacje!
UsuńPonoć ma jeszcze fajna pogoda wrócić, w sam raz na rower :)
OdpowiedzUsuńFajnie. Tylko Młody się rozłożył...
UsuńFajnie. Tylko Młody się rozłożył...
Usuń