Translate

sobota, czerwca 19, 2010

Co w trawie piszczy...

Dzięki, że trzymałyście kciuki za Młodego. Przedszkole stało się jego drugim domem. Podoba mu się! Najlepszy w tym wszystkim jest mój mąż, który codziennie Młodego odwozi do przedszkola. Wchodzi i oczywiście zagaduje dzieci, które do niego wszystkie tata tata tata. Pani nauczycielka na jego pytanie, czy dzieciaki tak zawsze. Pani odpowiedziała, że tatusiowe rzadko odprowadzają dzieci. Mąż na to" uff, to dobrze, bo już sę zmartwiłem." Oto przykład poczucia humoru mojego męża.
Problem kluczowy jest w przedszkolu – Młody nie je. Łyżka to jego wróg. Pracujemy nad tym w domku. Dziś zupa była załyżkowana, a przynajmniej to, co w niej płynne. Polly na swoim blogu napisała, że zaczyna się na blogach sezon ogórkowy. Tu tak jest, ale w życiu przeciwnie. No i w tym miejscu wspomnę, że w ubiegły weekend, a dokładnie dwa dni wcześniej plus weekend ja i moi współpracownicy pojechaliśmy się szkolić i integrować. Czyniliśmy to nad polskim morzem. Szkolenia fajne, bo wszyscy mogli powiedzieć z czym mają problem. Druga sprawa, że prywatnie mogliśmy spokojnie pogadać, a nie jak zawsze w biegu. Wyjazd podzielony był na szkolenie i integrację. Integrowaliśmy się poprzez np. gry sportowe. I tak podczas tej gry sportowej, jeden ze współuczestników wyjazdu, zerwał ścięgno Achillesa. Straciliśmy humory, tylko „inwalida” go nie stracił. Także następny zagipsowany do kolekcji i to na 6 tygodni! A chłopaki w tym czasie w domu sobie radzili. Oczywiście dopiero dziś ogarnęłam bałagan, przez tydzień jakoś daliśmy radę żyć w nieładzie. Młody się zaglutował, chyba od klimy samochodowej, ja obecnie przejęłam tego syfa w formie natężonej. Prawie straciłam głos, ale do pracy chodziłam, bo tam za dużo jest do zrobienia i szkoda mi wszystkich zostawić z tym bałaganem. Wystarczy, że mamy jednego połamanego i tym samym nieobecnego.
W związku z tym, że bardzo szkoda mi Młodego, by siedział w przedszkolu do 17, zmieniłam godziny pracy. Pracuję 7-15. Tym samym wstaję o godzinie duchów – 5.45. Choć w piątek wstałam 5.30, tzn. że organizm się przestawił. Za to z piątku na sobotę ze zmęczenia usnęłam obok Młodego w garderobie domowej. Wiem, wiem, nie ma się czym chwalić.
No dobrze życzę wszystkim miłego weekendu. A w niedzielę szoruję na głosowanie. Bo ja aktywny obywatel jestem.

poniedziałek, czerwca 07, 2010

Pourlopowe problemy

A więc w totolotka nie wygrałam. Nie mogę w pracy powiedzieć – a mi to lotto. Szczerze to lubię moją pracę i nigdy bym Szefostwu tego nie powiedziała. Na urlopie było super. W poniedziałek dopiero ruszyliśmy do dziadka. Cały weekend poświęciliśmy na Dzień Dziecka. Imprezowaliśmy. W naszym mieście dużo się działo. Imprez do wyboru i do koloru. A u dziadka byliśmy bez dziadka. Dziadek na działce wodę z piwnic wypompowywał. My sami się gospodarzyliśmy. Fajnie odwiedzić moje rodzinne miasto, powłóczyć się z Młodym. Czas tam wolno płynie, ludzie żyją nieśpiesznie. W środę rano dziadkowie w pełnym składzie zaszczycili nas obecnością – babcia i dziadek w komplecie. Była to jednak chwilowa wizyta – babcia się przepakowała, a dziadka spakowała i pojechali na tydzień na wakacje. Babcia niechętnie chciała wyjeżdżać ponownie – dopiero z sanatorium wróciła (gdzie ciągle lało, ale nie zalało i to jest kluczowe). Więc od czwartku znowu byliśmy sami. Nawet razem do knajpki popedałowaliśmy, tzn. schroniliśmy się przed burzą. Mama piwko małe, Młody woda gazowana oczywiście. W sobotę późnym popołudniem zaszczycił nas obecnością tata Młodego, czyli mój mąż. Młody cały wieczór spędził na myciu samochodów - dwóch - taty i dziadka. Z ogromu pracy padł jak kawka wieczorem.
A wieczorem zadzwoniła do nas babcia – mama mojego męża – opiekunka naszego Młodego, że złamała nogę. Złamanie fatalne – zakończyło się operacją. Babcia od tego momentu stała się posiadaczką ciała obcego w nodze – blachy. No i powstał problem - kto z Młodym. Ja dziś nie poszłam do pracy. Wzięłam jeszcze jeden dzień wolnego. Od jutra do końca tygodnia mąż na urlopie. Wczorajszy wieczór spędziłam w Internecie szukając niedrogiego i optymalnego miejsca dla Młodego na okres wakacji. No i znalazłam. Od jutra Młody rusza do klubu przedszkolaka, na początek na dwie godziny. Trzymajcie kciuki za małego debiutanta.