Translate

czwartek, stycznia 27, 2011

Wychowawczo i nie tylko

Właśnie taka złość mnie rozpiera na Młodego. Na siebie poniekąd także, bo dałam się sprowokować i powiedziałam  - jesteś rozpuszczonym gówniarzem. Pluję sobie w brodę. Młody jest rozpuszczony - brzydko się odzywa, pyskuje i nie chce wykonywać poleceń. Chyba, że mnie już tak mocno rozeźli to wtedy się podporządkowuje. I nie uciekam od odpowiedzialności za ten stan. Tłumaczę siebie twierdząc, że jestem zabieganą mamą. Wiem, że to nie jest wytłumaczenie. Więc zaczynam pracę nad Młodym i nad sobą, by Młody nie wszedł na głowe za 5 lat, bo już zaczyna.  Dziwne w tym wszystkim jest to, że w przedszkolu bardzo grzeczne dziecko, a w domu szatan. Nie wiem, czy inne mamy mnie poprą - podobają mi się rady Pani Doroty Zawadzkiej. Koniecznie muszę wrócić do jej książek. Jakoś trzeba popracować nad Młodocianym, no i nade mną. Ktoś by spytał, a gdzie w tym wszystkim tata. Tata zawsze ma dobre chęci, tylko z wytrwałością róźnie. U mnie także. Jednak cel ma charakter priorytetowy, więc trzeba wziąć byka za rogi.
A z nowości u nas to: jestem szczęśliwą posiadaczką zmywarki - wybrałam, zamówiłam, zapłaciłam. Mąż podłączył (jest jakieś niewielkie kapanie z zaworu z ziemną wodą, ale do okiełznania). Jeśli chodzi o sprawy zdrowotne - to wszyscy staliśmy się ofiarami wirusa grypowego, czyli wymioty, kaszel i katar i ogólne osłabienie.  W tej kwestii debiut należał do męża w piątek. W poniedziałek dołączyłam ja i Młody. Ja musiałam się szybko pozbierać, bo Młody wymiotował, gorączkował itd. Już jest lepiej. Do wtorku włacznie jestem na zwolnieniu.

środa, stycznia 19, 2011

Balowo

Młody miał dziś w przedszkolu bar karnawałowy. Bez blasku fleszy apratów rodziców. Strój został uszyty na szybko "rękoma" mamy i taty -  kocilla z Garfilda. Tata jeszcze rano Młodemu namalował wąsy i kły - maminą kredką do brwi. Odbieram Młodego z przedszkola z resztkami charakteryzacji na twarzy i pytam- czy bawił na balu, czy tańczył. Na to Młody - stałem z kolegą i patrzyłem przez okno. No to Młody się wytańczył na całego. Ale kocilla była tylko jedna....

sobota, stycznia 15, 2011

Pracowicie

Dziś ranek zaczęłam pracowicie i to bardzo. Nadzwyczajniej w świecie poszłam do pracy. Nie przypadek - taki był plan. Zrobiłam duży progres w pracy, bo nikt mnie o nic nie pytał, prosił, telefony nie dzwoniły. Mijający tydzień był zupełnie nieprzewidywalny. Tak jak każdej pracującej mamy. Jeśli masz dzieci to twoje życie jest bardzo bogate w różnej maści wydarzenia. Młody z mega glutem został w domku, a ja z nim. I tak w kratkę. Na zmianę z teściową. Praca-dom-dom-praca. No dobrze - lecę coś wciągnąć, bo mam ogromnego głoda.
Aha zapomniałam dodać. Młody doskonali swój warsztat artysty  - rysownika. Stawia sobie na ławie samochód i go rysuje! Niezły jest. Postaram się wrzucić jakiś rysunek Młodego. Oczywiście z autem - bo tylko takie mam w kolekcji.

Oto jedna z wielu. U nas wystawa w domu. Na szafie w Młodego pokoju prace są dostępne all day and all night. Zdjęcie z mojego telefonu, więc jest jakie jest.

autor: Młody lat 4

niedziela, stycznia 09, 2011

Nie do końca dorosła

W wolnej chwili, gdy nie mam nic do zrobienia, próbuję czytać. Przy Młodym trudno się czyta, gdyż sto pytań do mamy ma. A generalnie to ciąglę się bawimy. A jednak od czasu do czasu udaje mi się skupić wiecej niż 10 minut nad słowem pisanym. W tej chwili zaczytuję się w "Wyznaniach nie do końca dorosłej" Stephanie Calman. Zaśmiewam do łez.  To wyznania matki wychowującej dwójkę dzieci wspólnie z mężem, jej relacji z rodziną, otoczeniem.
A oto fragment na temat diety ostatecznego spokoju.
DZIEŃ PIERWSZY
śniadanie: wymieszać łyżeczkę płatków owsianych z odrobiną odtłuszczonej wody
LUNCH
Ugotować na parze listek strzępiela
KOLACJA
Ułożyć malinę obok kawałka melona

DZIEŃ DRUGI  podobne menu - jak w pierwszym dniu.
I czytam dalej: "Powtarzać przez dziesięć kolejnych dni, uważając, by nie pomylić lunchu z kolacją i odwrotnie. Umrzeć."
Serdecznie polecam.
A co na domowy froncie? Młody gluta ma po ponad 3 tygniowej przerwie. Piękna zieleń - w końcu wiosna idzie. Na razie wygrałam z bolącym gardłem  - zastosowałam broń ostateczną - antybiotyk miejscowy. No i śniegu u nas coraz mniej. Kupy psie górą.

środa, stycznia 05, 2011

Z nowym rokiem ...

Działo się u nas działo. Zacznijmy od Sylwestra. Z Młodym sankami wraz z pomocą publicznego środka transportu  ruszyliśmy w odwiedziny do mojej koleżanki ze studiów. Średnia naszych spotkań - raz na pół roku. Koleżanka jest szczęśliwą "posiadaczką" córeczki rok młodszej od Młodego. Wszyscy wspólnie po pogaduchach ruszyliśmy na super górkę. Warunki wspaniałe - sypał śnieg. Górka nie dość, że ośnieżona to jeszcze z lodowym zjazdem. Lodowy zjazd oblegany przez najmłodszych. Nasze dzieciaki zjeżdzały na brzuchach. Trzeba jednak było im pomóc wdrapać na górę, więc co będę biegała po górce. Kurtka na tyłek obciągnięta (dżinsy to nie kombinezon) i hej przygodo po lodzie. Jeden z rodziców - tata - zaczepił mnie, jak wturlałam się dwójką na górę - że poczułam młodość. Ja młodości nie poczułam - ja jestem młoda - pomyślałam, ale niech mu tam. No i zapoczątkowałam rodzicielskie zjazdy ze ślizgawki. Mężu też się załapał, a jakże. A Sylwester mieliśmy wyjściowy - ja pozbawiona jakichkolwiek chęci - bez wystrzałowego makijażu, fryzury, manikiuru. Wytańczyłam się - aż mnie kolana bolały. A 1. stycznia to Młodego urodziny. Młody oko otworzył i pierwsze, o co się spytał, to, czy dziś jest 1. No i był. Prezent został dany. Jednak impreza - z naturalnych przyczyn - nikt nie był w stanie dotrzeć - została przesunięta na 2. Był tort w kształcie posiadanego przez nas samochodu, świeczki i sto lat. Imprezę możemy zaliczyć do udanej.
A jakie mam przyrzeczenia noworoczne. Chyba pierwszy raz - je sobie przyrzekłam. Po pierwsze: nie zaniedbywać znajomych (dzwonić, pisać - nie być namolnym), przez 4. lata bycia mamą znajomi jakoś się rozproszyli. Po drugie: dbać o siebie - zdrowie, sport (który kocham mocno) i wypoczynek - no i o mojego Młodego. Nie ma na siłę, bo trzeba. Chałupa może być trochę nabałaganiona. Po trzecie: przygotować się do egzaminu advanced z angielskiego i do niego przystąpić na początku przyszłego roku. Skoro tu napisałam to muszę je zrealizować.
A jutro i pojutrze bąbluje z Młodym. Fajnie.