No żeby nie było tak kolorowo. Młody szybko się wykaraskał z choroby. Kaszle jeszcze, jakby rzekł pediatra, produkcyjnie. Stara się pamiętać o zakrywaniu buzi. Ciekawam, czy się tylko stara, czy tak czyni.
No więc Młody na dobrej drodze do wyzdrowienia.
Natomiast mamę, która dużej kubatury nie jest, ale ma siłę wewnętrzną i donośny głos (by ktoś mi nie zarzucał, że nie dosłyszał) wirus zmutowany dorwał. Liczę na to, że Młody sprzedał mi go, nie wiedząc o tym. Choróbstwo - gardło, glut już w wydaniu bakteria, pękająca głowa, bolące uszy (raz jedno, raz drugie) - lekarz odrzekł wirus i wysłał na L4. Nowa Szefowa wcześniej wydała polecenie służbowe - lekarz jest od 10, zapraszamy do biura w zdrowiu. Nawet nie miałam siły dyskutować.
Wczoraj Młody rozłożył mamie łóżko i kazał leżeć. Mama się nie opierała.
A dziś czuję progres. Dreszcze przeszły, gardło i uszy nie bolą. Głowa pęka, ale leżąc można znieść.
Wczoraj, zamiast medykamentów, dałam się ponieść medycynie tradycyjnej. 2 łyżki wódki, 2 łyżki miodu, pół wyciśniętej cytryny zagotowałam i w łóżku sobie sama zapodałam.
Mężu do mnie, że jak to chorowanie dłużej potrwa to rano za kierownicę nie będę mogła wsiąść.
Młody natomiast widzi dobre perspektywy dla siebie. Mamo i odbierzesz mnie jutro wcześniej i zaprowadzisz w środę później. Nawet chorująca mama może się do czegoś przydać.
ha ha ha ta medycyna naturalna to lepiej żeby za długo Cię nie trzymała :D
OdpowiedzUsuńJa za to w niedzielę złapałam jakąś jelitówkę 2 dniówkę bo też z dreszczami przeleżałam cały poniedziałek i całą noc ale dziś odpukać przeszło
medycynę naturalną stosuję z ogromną przyjemnością!
OdpowiedzUsuńTen Twój wirus najokropniejszy, jaki może być. Dobrze, że już jest ok.
Hmm no rzeczywiście może być ciężko z tym autem ;P
OdpowiedzUsuńDziś nie piję, bo jutro musimy z Młodym się ruszyć;-)
OdpowiedzUsuńDziś nie piję, bo jutro musimy z Młodym się ruszyć;-)
OdpowiedzUsuń