Nie wiem, czy ktoś z Was, ale ja czuję, że doszłam do ściany. Nie chodzi o sprawy prywatne, ale zawodowe. Jestem już w tej firmie prawie 15 lat. Kawał czasu.
Czuję się osaczona, w morderczym uścisku. Zawodowo już chyba nie pójdę dalej. Nie ma chemii między mną a Szefową. Dyskutuję, mam swoje zdanie. Jestem poza kanonem typowego pracownika. Nie dyskutują, twierdząc, że nie ma sensu i tak nic z tego nie będzie będzie. Ja jeszcze ostatkiem sił wierzę, że można inaczej, lepiej, podążając za rynkiem.
Ostatkiem i to mnie martwi. Bliscy znajomi twierdzą, poczekaj jeszcze moment. Firma jest przed zmianami organizacyjnymi. Wiem, że dotkną mojego departamentu.
Więc odliczam, czekam z nadzieją na lepsze.
Pamiętacie puzlową rozsypankę.
Oto rozwiązanie bokiem, przewrotnie.
o matko a ja ognie obstawiałam :D
OdpowiedzUsuńNo u mnie w pracy to samo niestety ... tyle, że na zmiany nie ma co liczyć ani reorganizacje
Tak na początku wyglądało. Już nie dam się Młodemu namówić na te rozsypanki. Kupuję antyramę i wsadzam te puzzle jako dowód, że daliśmy radę.
UsuńPolly podobało mi się, co napisałaś w jednym z ostatnich postów nt. pracy i wakacji!
dzięki :) myślę, że człowiek w pewnym momencie dojrzewa do takiego właśnie etapu i zaczyna widząc, że na pewne sprawy nie ma wpływu, brać wypłatę i robić swoje ... nie ma sensu nerwowo się wykańczać skoro i tak nie możemy nic zmienić. U mnie żeby coś się ruszyło musiałabym pójść na skargę i po prostu zostać donosicielem a to jest poniżej mojego poziomu
UsuńŻeby można brać wypłatę i tyle... U mnie to coraz więcej i więcej obowiązków, a pensja bez zmian od 5 lat. Machałam na to ręką, bo po prostu lubiłam tę robotę. A teraz? Nie wspieram. Stoję z boku i biję się z myślami.
UsuńJa lubię się angażować, ale teraz nie mogę...
wiem, że to trudne mnie też przerasta ale z drugiej strony dla własnego zdrowia powinno się to jakoś ignorować
UsuńTakie rozwiązanie biorę pod rozwagę.
UsuńTakie rozwiązanie biorę pod rozwagę.
UsuńMoże jednak te zmiany przyjdą, a jak nie to trzeba będzie poszukac nowych horyzontów gdzie indziej...
OdpowiedzUsuńNowe horyzonty i perspektywy ... tak tak!
UsuńOszalalabym gdybym 15 lat w jednym miejscu pracowała o_o mnie srednio po 2
OdpowiedzUsuńzaczyna ciagnąć do zmiany, obecna mam
5 lat i juz w planie, ze po macierzyńskim fru! Zaufaj swojej intuicji ...
Zapałka też sobie dziwię! Byłam tu - Młody mały. Myślałam sobie Młody chory to nikt nie będzie robił problemów, gdy pójdę na zwolnienie. Na zwolnienia chodziłam i chodzę bardzo rzadko. Traktuję to jako ostateczność. Jak idę to i tak w między czasie muszę wdepnąć do firmy i coś zrobić. To taka minikorpo. Ma Pani małe dziecko - super, ale i obowiązki zawodowe.
UsuńTe moje prawie 15 lat uwiera mnie! Za dużo wiem, za dużo rzeczy mnie wkurza. Tu uwiera, tam uwiera...
Jak się czujesz Zapałko??
Zabrzmialas jakbys w mafii pracowała ;))
UsuńMoje samopoczucie stabilne, w sumie nie jest najgorzej, ale chce zeby juz bylo po ... zmeczona jestem jak cholera.
W straży pożarnej. Wiecznie na wczoraj. Już zaraz się rozpakujesz. Uściski
UsuńJa też mam poczucie bycia pod ścianą, choć trochę inną niż Twoja, bo mnie strach ogranicza..
OdpowiedzUsuńNa razie mam postępowanie, że zarabiam na remont, by choć trochę skończyć, a potem chcę się rzucic na głęboką wodę ;) Aczkolwiek praca mnie dalej wciąga i pociąga ;)
A u Ciebie może czas na zmiany? i siły przeznaczyć na nowe, rozwojowe coś :)
Basja czas na zmiany. Już dojrzałam do tego. Głęboka woda? twoje własne projekty?
Usuńwłasne, własne - pomysłów mam kilka i nawet się trochę przenikają, więc może coś z tego będzie, ale jeszcze nie w tym roku :)
Usuń