Pierwszy raz choróbstwo tak mnie zmogło. Chorowanie zapoczątkował mąż, który szybciutko się pozbierał. Dokuczam mu mówiąc, że z takimi gabarytami choroba nie wygra (nie jest źle, ale inaczej niż było 7 lat temu:-). Chorobę przejęłam i ja - zaczęło się niewinnie, myślałam, że na katarze i bólu gardła się skończy. Wirus był sprytniejszy. Zaatakował moje zatoki, głowę.
I wiecie co? Zamiast dziś pędzić w gościnę do Młodego kolegi leżymy w łóżku. Młodemu pozwalam na granie w Minionki, głowy nie mam na organizowanie zabawy (już jest zajęta przez zatoki).
Wieczorem ma być teatr. Może dam radę...
Młody, gdy rano się obudził mówi zachrypniętym głosem - próbowałem Was zawołać w nocy, ale tak mnie gardło bolało...
Wiosno, ech to Ty....
Wracajcie szybko do zdrowia!!
OdpowiedzUsuńKudlata dzis w nocy grypa na łopatki rozłożyła :(
Kudłatej zdrówka. Wiosenne wirusy szaleją:-(
Usuńojej taka piękna wiosna a Wy chorzy ??? nie dobrze. A u mnie w okolicy już wiosenna ospa się rozpanoszyła :)
OdpowiedzUsuńU nas obecnie nie jest pięknie, pada deszcz i wieje. Ja chora, Młodego jakby bierze. Ospa u nas też jest, na razie w bloku.
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrówka :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Ten weekend spędzamy poza domem, przynajmniej sobotę.
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie, miasto w nocy. Kiedy napotykam takie obrazki zawsze nachodzi mnie nostalgia. Byc blisko ale jednocześnie daleko.
OdpowiedzUsuń