Czy mogę już napisać, że jednak małymi kroczkami skrada się wiosna? Oby.
Od wczoraj zaprząta mi głowę pewien mail. Jedna z koleżanek blogowych z Kalifornii - mama jednego synka - rozwiedziona z jego tatą musi rozstać się ze swoim synem. Napisała, że prawo w Kalifornii jednakowo traktuje obojga rodziców.Jeśli jedna ze stron ma więcej pieniędzy i bardziej unormowane życie rodzinne (np. jest w związku małżeńskim, kolejnym) to generalnie przejmuje opiekę nad dzieckiem. Dodam, że dziecko (5 lat) z mamą mieszkało od zawsze w symbiozie.
I tak się zastanawiam, czy pieniądze decydują o tym, kto przejmuje opiekę? A uczucia dziecka?
Dużo wątpliwości i dużo pytań.
dziwne prawo jakieś niezrozumiałe. Myślę, że prócz tej zasady bierze się jeszcze pod uwagę zdanie dziecka choć jest nieletnie i z kim dotychczas mieszkało i jaki miało kontakt. Niemożliwe żeby tylko pensja i stan rodzinny o tym decydowały ;/
OdpowiedzUsuńŚledząc bloga Melisy podziwiam jej ogromne zaangażowanie w opiece nad Jackiem. Na pewno jest tam równouprawnienie. W Polsce zupełnie inaczej.
UsuńPrawo tak dziwne, ze az ciezko uwierzyc .... to w sumie bardzo nieamerykanskie ... No i historia z bloga jest tylko oczami matki przedstawiona? Dla nas to chyba nadal szok, ze dziecko moze zostac przy ojcu, ze matka " z urzedu" praw nie ma.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze wszystko dla tego dziecka ulozy sie jak najlepiej!
Wiem - to opinia mamy. Dla mnie szok że rodzice mają równe prawa. Niesamowite jest to równouprawnienie, gdyż to oznacza, że mężczyznom zaufano. Ja nie wyobrażam sobie mojego męża, gdy zostaje z b. gorączkującym Młodym - co on ma robić. Ostatnio rozmawialiśmy o ich wspólnym wyjeździe na wakacje - a jak ja sobie z nim poradzę. Chyba tak powiedzieć najłatwiej.
UsuńRozumiem kwestię równego traktowania matki i ojca, ale nie rozumiem części dlaczego nie można brać pod uwagę strony dziecka, tego co dla nie najlepsze. Najlepsze dla jego dalszego rozwoju, poczucia bezpieczeństwa itd.
OdpowiedzUsuńDo równouprawnienia dążą polscy tatusiowe. I ich rozumiem. Tak jak u nas - dziecko - jego zdanie - często jest pomijane.
OdpowiedzUsuń