No to weekend się zaczął. Małżonek nie zapłacił za telefony - zapomniał. Fakt mówił coś w tym tygodniu, żebym zapłaciła, a on mi odda, ale jakoś nieśpieszno mi było, bo to prawie 600 zeta. No więc w dniu dzisiejszym można do mnie dzwonić, ja nigdzie.
Moja mama nazwała to mega oszczędnością, a ja mega wkur...
Chodzę na jazdy doszkalające z prawka. Coś mi się pokręciło, albo raczej nie zakodowałam, że dziś mam jazdy... Dostałam smsa od instruktorki - gdzie jestem - ona czeka - i nawet odpisać oraz zadzwonić nie mogłam! Dorwałam się w nocy do prepaida mężowego i napisałam kilka słów przepraszających - telefonu nie odbierała.
Na domiar tego Młody warę sobię rozwalił. Nie pierwszy raz, oczywiście.
A jutro idę na imprę. Teściowa wychodzi za mąż. Znajomi z niedowierzaniem pytają - ktoś od teściowej? Nie - teściowa, lat 60.
No, a ja w tym tygodniu świętowałam swoje rodziny. Jak zwykle masa niespodzianek i przyjemności ze strony znajomych. Ech, fajnie mieć urodziny, tylko to sąsiedztwo cyfrowe...
Miłego weekendowania!!!!