Translate

piątek, września 10, 2010

Flesh

Dziś zdecydowałam z Młodym zostać w domu. Jest piątek. Więc formlanie Młody powienien podreptać do przedszkola, a jego mama zaszyć się w biurze, w swoich papierzyskach. O tacie Młodego nie wspominając. On pracuje nonstop kolor. A tu niespodzianka. Mama z Młodym pozostała w domku. Młody od środy zmaga się z katarem - takim żółtym glutem. Tak to jest efekt wizyt w przedszkolu. Mimo gluta Młody je pokochał. Wstaje rano, je śniadanie, mije zęby i maszeruje do przedszkola. Wespół z mamą, która zahacza o przedszkole, podążając do swojej pracy. A więc wracając do gluta i przedszkola - dziś mamy labę. Mama zadzwoni do Szefowej i powie, że chce jeden dzień opieki na Młodego (pozostanie jej jeszcze jeden), Młody nigdzie nie będzie dzwonił. No może do przedszkola, żeby obiadku dla niego nie szykowali, ale to już bez przesady. Więc cały dzień mamy do przeorganizowania.
W pracy sprawy powyjaśniane z koleżanką. Sprawa finansowa się stabilizuje. Przedszkole cieszy wszystkich w rodzinie. Młody został ochrczony na zucha - za integrację przedszkolną. Także ewaluujemy w kierunku naszej, małej stabilizacji.

6 komentarzy:

  1. cudny taki dzień, a piątek to już w ogóle, 3 dni się robią.. sama radocha - korzystajcie:)
    gratulacje dla Zucha:)
    a ten glut to może zatoki Młody ma chore?

    OdpowiedzUsuń
  2. no chyba tak Basiu. Daję Sinupret na zatoki, trochę kaszle i mówi mega nosowo. Mam nadzieję, że trzy dni wystarczą, a jak nie to będziemy kombinować.Ja jestem zatokowiec.

    OdpowiedzUsuń
  3. to tak jak ja:)
    może inhalacje z solą pomogą spróbujcie, może szybciej mu przejdzie...
    aha i koniecznie niech nosi cały czas czapkę, nawet jak śpi, super to pomaga - sprawdziłam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne wieści !! pozdrawiam gluta ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. No niestety, glut jest standardowym wyposażeniem przedszkolaka .. wiem co mówię, bo Kudłata się z nim prawie nie rozstaje :-((( pozostaje czekać aż dzieci same nauczą się wycierać sobie nosy ;-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Gorzej, że wszystko zostaje w rodzinie. Gluta mam ja i mój mąż.

    OdpowiedzUsuń