Młody jednak dziś ozdrowiał. Efektem tego ozdrowienia była pobudka razem z tatą swoim - czyli moim mężem - o 5. Nie widział go w realu praktycznie od poniedziałku (Mąż wychodzi 5.20 o 22.30 wraca, ja ogąladam go tylko wieczorem tak dla ścisłości - chłopa oczywiście), więc dziś chyba chciał nadrobić zaległości. W związku z tym, że my z mężem poszliśmy późno spać - 12 (jak nigdy teraz dużo gadamy, gadamy), ja jeszcze chrapałam o 5, przynajmniej próbowałam. Udało mi się wynegocjować spanie na "stand by" do 7. Umyłam naczynia i z kawusią siedzę przy kompie - piszę.
Co było Młodemu? Jakiś wirus go złapał. U lekarza byliśmy wczoraj podwójnie. Raz - rano po skierowanie na badanie siusiaków. a po południu po wyniki no i moje zwolnienie. Rano staliśmy w kolejce do rejestracji do amubulatorium. Przed nami stała Pani z ogromniastym brzuchem - brzuchatka - z bliźniakami w drodze. Oczywiście nikt jej nie przepuścił bez kolejki (w większości emeryci stali)!!!! My nie mogliśmy, bo staliśmy za nią. Okazało się, że ta Pani brzuchatka ma juz dwie dziewczynki w domku. Oj to radość będzie poczwórna jak nic.
Po południu poszliśmy do lekarza na interpratację wyników - mocz ok. Jeśli będzie gorączkował to pozostaje nam krew (kiedyś Młody miał ją pobieraną, wtedy rezydował na moich kolanach). Po lekarzu ruszyliśmy na gofra, tzn. Młody wcinał, a ja go pchałam na wózku.
Także Młody ma się dobrze, choć muszę włączyć go na tryb oszczędnościowy. W poniedziałek rusza do Klubu Przedszkolaka, a od 1 do zwykłego, państowego przedszkola (obok naszego domku). No a ja do pracy - z której dzwonią i dzwonią ze sprawami, bądź po prostu z dobrym słowem.
Cóż jeszcze chciałam dodać???? DOSTAŁAM KARTKĘ OD BOVARY (CHYBA) - W KOPERCIE. NA KOPERCIE W MIESJCU NADAWCY NAKLEJKA. TAK MNIE SIĘ PODOBA, ŻE JESZCZE JEJ NIE OTWORZYŁAM. ZARAZ TO ZROBIĘ. NAD CZAJNIKIEM, BY KOPERTA PRZETRWAŁA. DZIĘKUJĘ BOVARY!!!!
No i tak na zakończenie - wiecie co odżyłam, jak mąż opuścił społeczność korporacyjną. W domku fajnie, spokojnie naprawdę. I mąż szczęśliwy. Mówi, że ma też dużo pracy (to super), ale jest zadowolony. Oby tak dalej.
Miłego dzionka.
powiem tak, cieszę się że Młody ozdrowiał, bo więcej trudno mi komentować, bo się jeszcze nie zaznajomiłam ;)
OdpowiedzUsuńidę więc Cię poznawać :)
ściskam
no to udało mi się przeczytać do początków Twego blogowania :)))
OdpowiedzUsuńcieszę się że wreszcie mi się udało :))
ja też dostałam od Bovary tę naklejkę ale ja tam otworzyłam kopertę od razu ;DDD
OdpowiedzUsuńBasja cieszę się, że się poznałyśmy. Miło mi. Polly ja ćwiczyłam moją cierpliwość.
OdpowiedzUsuń