Translate

piątek, sierpnia 20, 2010

Poranna pobudka

Młody jednak dziś ozdrowiał. Efektem tego ozdrowienia była pobudka razem z tatą swoim - czyli moim mężem - o 5. Nie widział go w realu praktycznie od poniedziałku (Mąż wychodzi 5.20 o 22.30 wraca, ja ogąladam go tylko wieczorem tak dla ścisłości - chłopa oczywiście), więc dziś chyba chciał nadrobić zaległości. W związku z tym, że my z mężem poszliśmy późno spać - 12 (jak nigdy teraz dużo gadamy, gadamy), ja jeszcze chrapałam o 5, przynajmniej próbowałam. Udało mi się wynegocjować spanie na "stand by" do 7. Umyłam naczynia i z kawusią siedzę przy kompie - piszę.
Co było Młodemu? Jakiś wirus go złapał. U lekarza byliśmy wczoraj podwójnie. Raz - rano po skierowanie na badanie siusiaków. a po południu po wyniki no i moje zwolnienie. Rano staliśmy w kolejce do rejestracji do amubulatorium. Przed nami stała Pani z ogromniastym brzuchem - brzuchatka - z bliźniakami w drodze. Oczywiście nikt jej nie przepuścił bez kolejki (w większości emeryci stali)!!!! My nie mogliśmy, bo staliśmy za nią. Okazało się, że ta Pani brzuchatka ma juz dwie dziewczynki w domku. Oj to radość będzie poczwórna jak nic.
Po południu poszliśmy do lekarza na interpratację wyników - mocz ok. Jeśli będzie gorączkował to pozostaje nam krew (kiedyś Młody miał ją pobieraną, wtedy rezydował na moich kolanach). Po lekarzu ruszyliśmy na gofra, tzn. Młody wcinał, a ja go pchałam na wózku.
Także Młody ma się dobrze, choć muszę włączyć go na tryb oszczędnościowy. W poniedziałek rusza do Klubu Przedszkolaka, a od 1 do zwykłego, państowego przedszkola (obok naszego domku). No a ja do pracy - z której dzwonią i dzwonią ze sprawami, bądź po prostu z dobrym słowem.
Cóż jeszcze chciałam dodać???? DOSTAŁAM KARTKĘ OD BOVARY (CHYBA) - W KOPERCIE. NA KOPERCIE W MIESJCU NADAWCY NAKLEJKA. TAK MNIE SIĘ PODOBA, ŻE JESZCZE JEJ NIE OTWORZYŁAM. ZARAZ TO ZROBIĘ. NAD CZAJNIKIEM, BY KOPERTA PRZETRWAŁA. DZIĘKUJĘ BOVARY!!!!
No i tak na zakończenie - wiecie co odżyłam, jak mąż opuścił społeczność korporacyjną. W domku fajnie, spokojnie naprawdę. I mąż szczęśliwy. Mówi, że ma też dużo pracy (to super), ale jest zadowolony. Oby tak dalej.
Miłego dzionka.

4 komentarze:

  1. powiem tak, cieszę się że Młody ozdrowiał, bo więcej trudno mi komentować, bo się jeszcze nie zaznajomiłam ;)
    idę więc Cię poznawać :)
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  2. no to udało mi się przeczytać do początków Twego blogowania :)))

    cieszę się że wreszcie mi się udało :))

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też dostałam od Bovary tę naklejkę ale ja tam otworzyłam kopertę od razu ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Basja cieszę się, że się poznałyśmy. Miło mi. Polly ja ćwiczyłam moją cierpliwość.

    OdpowiedzUsuń