Translate

poniedziałek, sierpnia 02, 2010

Pomoc sąsiedzka

No to dziś się działo. Młody u dziadków, ja do pracy, mąż też - do tej swojej, własnej (tak na marginesie trzymajcie kciuki). Zaplanowłam sobie wypad do Galerii po pracy. I gdy w przebieralni próbowałam na siebie wciągnąć nowy biust - dzwoni mąż z pytaniem, gdzie klucze sąsiadki. Dodam, że my pilnujemy mieszkania sąsiadom będącym na urlopie. Mówię tu i tu, no i oczywiście pytam - PO CO TE KLUCZE TOBIE? A on na to - bo woda leje się w pionie (to nie nasz pion). Jak wiecie mieszkamy na osatnim - 10. I sąsiedzi, których mieszkanie mamy pod kuratelą także. Więc do zalewania trochę jest. Mąż mój zebrał wodę. Jak wróciłam do domu u sąsiadów sucho. Mężowi dał znać sąsiad z 8, że u niego sufit mokry. Natomiast sąsiad z 9 niebecny. I jak go tu zawiadomić? Ruszyłam do sąsiadki, która tutaj mieszka od początku - notabene na parterze. Podsunęła mi pomysł, by zajrzeć do bloku niedaleko nas - strzeżonego - gdzie mieszka syn sąsiada z piętra 9. Wiec, w moich klapencjach (ubrudzonych przez fachowców - omyłkowo zostawiłam je do wyschnięcia na balkonie, zapominając o moich chlapaczach zaokiennych) ruszyłam do ochroniarza. Miły Pan udostępnił mi telefon, ja wcześniej przedstawiłam powody, dla których telefon ten mi jest potrzebny. Syn (którego miałam okazję poznać) powiedział, że tata jego już jest i zbiera wodę. Więc ja do sąsiadki z parteru z info, że Pan z piętra 9 już jest, by się nie kłopotała szukać kontaktu. No i do Pana z 9 z informacją, co jest powodem tego zalania. Gdy weszłam do sąsiada okazało się, że pokój pełen wody. Siadłam chwilę, pogadałam. Oczywiście, sąsiad serdecznie mi podziękował za moje próby kontaktu z nim. TO SIĘ NAZWYA POMOC SĄSIEDZKA! A co było powodem tego zalania - ktoś 'myslący' chciał sobie wymienić grzejniki w pionie i nie zakręcił wody w pionie i nie spuścił wody tylko tak 'na żywca'. Takie info dostaliśmy od hydraulików, którym zgłosiliśmy awarię i którzy nas odwiedzili. Raczej mojego męża, ja wtedy ustalałam numer telefonu do sąsiada. I to by było na tyle.

15 komentarzy:

  1. geniusze .... zawsze się najpierw zakręca pion .... ehhhh mam nadzieję, że straty niewielkie

    OdpowiedzUsuń
  2. Niewielkie. Ale zamieszanie przy tym. No i coś bezcennego - mozesz poznać sąsiadów.

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie jest po 3 sąsiadów na piętrze a blok 4-ro piętrowy to trochę lepiej się znamy ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam znam wszystkich mimo krótkiego stażu ale u mnie tylko 7 mieszkań poza moim :) ale tel. hmmm tylko do znajomych z dołu :) u mnie sami emeryci więc wiecznie wszyscy w domu poza nami ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas przewaga młodych bądź w średnim wieku, jeszcze mobilnych, jeszcze pracujących. Także chałupki nie ma bardzo kto pilnować.

    OdpowiedzUsuń
  6. to się nazywa akcja sąsiedzka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ej dziołcho !!! a Ty maila to sprawdzasz czasami ???? co ???

    OdpowiedzUsuń
  8. nie ma to jak "fachowiec" zabierający się za robotę

    OdpowiedzUsuń
  9. "FACHOWIEC" przez duże F. Wie, jak załatwić mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń
  10. he he to "wesoło" mieliście :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj Muffinko znajomości sąsiedzkie zakwitły.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale do sąsiada i do ochroniarza,to już w nowym biuście poszłaś,tym z przymierzalni,ma się rozumieć ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję bardzo za kartkę z pozdrowieniami :))))))))))))))))))))) Się ucieszyłam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. nie poszłam w nowym, ale starym. Ale się kołysał - w starym też, biuście.

    OdpowiedzUsuń