Translate

środa, maja 26, 2010

No to się urlopujemy ...

Nucę sobie pod nosem klikając w w laptopika: Nic nie robić, nie mieć zmartwień Chłodne piwko w cieniu pić (...)Nic nie robić, mieć nałogi
Bumelować gdzie się da Leniuchować, świat całować Dobry Panie pozwól nam. No wiec piwko sobie piję i nastrój mam lepszy. To jest wpływ na moją świadomość następującej myśli: od jutra zaczynam urlop. Jeszcze wczoraj burczałam na męża, a teraz jak skowronek. Gdy dziś wróciłam do domku i zakomunikowałam przypominająco Młodemu, że od jutra mam urlop - Młody ze szczęścia oszalał - wygłupiał się, przytuał i nawet stwierdził, że mnie kocha. No i mam taki plan. Wstajemy jak Bóg da, leniuchujemy, choć jutro o 11.30 stawiamy się w szkole i odbieramy moją 8 letnią chrześnicę. Idziemy do mojej siostry domku i tam bawimy się nie swoimi zabawkami - a to frajda straszna. A w piątek po południu jedziemy do dziadków, czyli moich rodziców, a raczej słomianego wdowca, jeszcze przez chwilę.
Do 16 w pracy jak mróweczka, biureczko czyściutkie - clean desk policy zastosowałam. Pożyczyłam kolegom miłej i owocnej pracy, a moim zastępcom z góry podziękowałam za ofiarną, tak domniemywam, pracę. Dobrze, że idę na ten urlop. Brakowało mi już dystansu do pracy, miłość zawodowa zaczęła przeradzać się w złość, a to nie dobrze.

4 komentarze:

  1. no to udanego urlopu :))) i tylko nie myśl o pracy :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. nie nie nie nie bedę myślała. A po blogach to sobie pośmigam. Może doczytam coś do końca.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jak po pierwszym dniu urlopowania się ? ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zmachana, ale inaczej. Dopiero doszłam do domu. Młody cały dzień prawie okupował piaskownicę. Zaraz wrzucam piaskowego stwora do wanny.

    OdpowiedzUsuń