Dosłownie. Godzinę temu dzwonek do drzwi - ok. 23. Mężu przysypiał, Młody spał. Ja pracuję przy komputerze. Sąsiadka. Z pretensjami, że głośno chodzimy, biegamy, że jej przeszkadzamy, że dziś rano o 4 ktoś u nas już po domu chodził, że już mi to mówiła (fakt, ja grzecznie i z żartem ją poinformowałam, że my towarzystwem imprezowym nie jesteśmy, a ciapów nie lubię - sugerowała, bym sobie kupiła).
Mężu wyrwany ze snu poderwał się i stojąc w drzwiach w samej bieliźnie powiedział, co o niej myśli.
aaa ... ostatnio inna sąsiadka sugerowała, bym ciszej chodziła, bo sąsiadka pode mną ma chore serce. Sprawa zaczyna zataczać większe kręgi...
Pierwszy raz stykam się z taką sytuacją. Zajrzałam do wujka google i tam roi się od takich tematów.
Fakty: Bez ciapów chodzimy. Młody biega, ale tylko w czasie dozwolonym. Nawet skacze (!) - wykonuje ćwiczenia korekcyjne. Mężu faktycznie dziś się poderwał o 5.30, gdyż nie mógł spać. Przedreptał po naszym M. Imprez nie urządzamy. Nie jesteśmy głośni.
Sugestia - iść do dzielnicowego i zgłosić ten problem.
Dobra. Najpierw zadzwonię i pogadam.
Dobrej nocy.
S.
A może macie jakiegoś ducha co to tupie i imprezuje, a potem wszystko na Was? ;) noe umiałabym żyć w bloku, kiedyś wynajmowalam w bloku mieszkanie i do dziś wspominam jaki to totalny brak intymności był ...
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli! :))
uuuuuuuuuuuu nieciekawie się zaczyna ... napiszę Ci na maila co możecie zrobić.
OdpowiedzUsuńa może to z innego mieszkania dochodza dźwięki, odgłosy, a wszyscy myślą że to od Was?
OdpowiedzUsuń