W związku z faktem, że Młody gra w piłkę i pływa trzy razy w tygodniu, ja obstawiam 2 dni w tygodniu i w niedzielę.
Przechodząc do rzeczy, w niedzielę skrupulatnie smakowałam torbę na fitness, wciągając banana i spoglądając na tv (mowa była o Oskarach). Wyszłam w przekonaniu, że zabrałam wszystko. Oczywiście w biegu, gdyż do fresha musiałam po jajka zejść. W klubie rozpakować się. Przeglądam torbę: spodnie są, ręcznik jest, klapki są, balsamy do kąpieli w nadwyżce dwa są, woda jest. A gdzie są moje buty? Mhm.... W szafce w domu.
Pędęm do auta, pędem do domu, znowu pędem do auta, pędem do klubu, pędem na zajęcia.
Do tej pory myślałam, że taka poukładana ze mnie istota...
Puchniecie z dumy, że Ida wygrała? Ja oczywiście tak. Tylko jest jeden szkopuł. Idy do tej pory nie widziałam.
S.