Translate

niedziela, października 12, 2014

***

Droga Aniu,

wiadomość o Twoim odejściu spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Strzępki informacji  docierały do mnie, że masz kłopoty ze zdrowiem. Nie śledziłam kolorowej prasy, więc nie wiedziałam o tym, że sprawa jest poważna.

Lubiłam i lubię nadal oglądać z Tobą wywiady. Wtedy, gdy opowiadałaś o wychowaniu swoich dzieci, o chronicznie nieprzespanych nocach i ciągłym zmęczeniu. Mimo to rozpierała Cię energia i emanowała z Ciebie radość z bycia mamą, kobietą i partnerką. 

Cenię Cię za to, że świat "celebrity" nie wciągnął Cię. Stałaś z boku, a gdy wchodziłaś na czerwony dywan - błyszczałaś, skupiałaś na sobie uwagę wszystkich fotografów i dziennikarzy.

Pamiętam, jak w jednym z programów opowiadałaś, że jesteś teraz mamą, masz swojego J., mówiłaś to z taką radością w głosie, że inne aktorki patrzyły na Ciebie z zazdrością.

Taka jesteś!

Ja też zazdrościłam (szczerze) takiej rodziny ... oddanej, kochającej się, wspierającego partnera...

Aniu, Twoje odejście, uzmysłowiło mi ulotność naszego życia - byłaś i Ciebie nie ma.

Zawsze mówiłam, a teraz częściej powtarzam - kocham do Młodego, jeszcze częściej przytulam. 

Każda mama to taka mama w biegu. Praca, dom, piłka, basen, angielski... Kiedyś utyskiwałam n to zaganianie. Teraz cieszę się, że mam z kim ganiać na te zajęcia...   Cieszyć się z sukcesów i wspierać w porażkach, motywować do ćwiczeń... 

Aniu tak wcześnie odeszłaś. Wierzę, że zerkasz na swoją rodzinę, wspierasz ich w tych trudnych dla nich  chwilach, powtarzasz - głowa do góry, idźcie dalej. Jestem z Wami.

Tylko tak ciężko podnieść do góry głowę...

Do zobaczenia Aniu.




6 komentarzy:

  1. Ze mna podobnie, czesciej przytulam Kudlata, poświęcam jej czas i mowie, ze kocham. Zycie bardzo kruche jest, a w biegu codzienności tak latwo o tym zapomniec ...

    OdpowiedzUsuń
  2. no ja niestety wiedziałam z pierwszej ręki, że z Anią jest źle. Rok temu w sierpniu leżała na sali obok w tym samym szpitalu w którym moja Ela a to był szpital onkologiczny. Ela ją widywała na korytarzu na szczęście wtedy prasa o tym nie wiedziała i nikt nie koczował pod salą ani szpitalem ...

    Miałam nadzieję, że jej się uda ... niestety ani jej ani Eli ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, ten raczysko. Jak dopadnie to nie chce odpuścić.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. To takie niesprawiedliwe. Często mężem wszystko uchodzi na sucho.

      Usuń