Translate

środa, sierpnia 08, 2012

Siostra

jakoś tak zawiodła. Na wakacjach przeżyłyśmy obie razem, ale było ciężko - nie znoszę, jak ktoś wiecznie krzyczy na dzieci. Ja nie krzyczę!O finanse też poszło. Następnym razem - mieszkamy oddzielnie. Młody też doszedł do wniosku - mieszkamy tylko razem - dwoje, ewentualnie troje (jak tata znajdzie czas)! Jestem za.
A dziś Młody wraca i miał być u mojej siostry, a raczej pod skrzydłami mojego taty u mojej siostry. Jednak dziewczyny mojej siostry miały zapalenie spojówek - nie wiadomo, czy podłoże bakteryjne, czy wirusowe. Były tydzień w hotelu z basenami. Więc przyczyny mogą być różne. Dziś dzwonię do siostry z pytaniem, jak oczy dziewczyn i przedstawiam moje obiekcje. Ona na to, że starsza już prawie ok, ale jeszcze jej mąż ma (chodzi do pracy, spotkanie Młodego z jego wujkiem praktycznie graniczy z cudem - wychodzi bladym świtem i wraca po nocy). Więc obiekcje mam jeszcze większe. Siostra nie naciska, by Młody dołączył do teamu. Ripostując, mówię, że się jednak zastanowię. Jednak gdybym się kierowała do nich to upiekę pałeczki z kurczaka, to mąż mój podrzucając Młodego przekaże. Ona na to - krótko, dosadnie - dziewczyny nie lubią pałeczek. Ja na to, że kotletów nie będę smażyła! 
Cd. rozmowy. Przyszły tydzień mam wolny - jadę do rodziców, raczej do taty - mama w sanatorium. Tacie będzie miło, jak będziemy razem z nim! Na moje pytanie, czy dziewczyny także jadą, odpowiedziała, że jadą na łódki, a później jadą do dziadków. Ja na to - rozumiem, że będą u teściowej mojej siostry - ona na to - wybiorą sobie. Moja odpowiedź - mamy nie ma, więc chyba nie mają za dużego wyboru... (ja w garach nie będę stała całe dnie, bo jedna zje to, a inna coś innego itp.)
Po tej rozmowie złość mnie trochę poniosła. Mój mąż jest zły (nie ma ideałów), nasz ojciec też nie za dobry (to po, co po niego dzwoni, by przyjechał. Jak trwoga to do Boga...). Ostatnio tata też był zawezwany do pomocy, bo ona musiała z mężem wyjechać, a ja nie mogłam, bo to był Dzień Taty i chciałam jechać do taty. Więc siostra ugrała tak - ściągnęła tatę, ja przyszłam w ciągu dnia, a wieczorem, kiedy nie był potrzebny, spał u mnie (nie mam 100 m mieszkania, spanie na podłodze wchodzi w grę). Ja tatę zabrałam na włóczęgę po moim mieście. Było wspaniale. 
Rodzice nie są tylko od pilnowania dzieci, ale również im się też coś należy. Iść z nimi na spacer, odświeżyć ich pamięć o miejscach dawno przez nich niewidzianych jest naprawdę urocze.
Od razu zrobiło mi się lżej...

9 komentarzy:

  1. no tak to już jest z siostrami. Ja się z moją czasem idealnie rozumiem a czasami potrafimy nieźle się wzajemnie wyprowadzić z równowagi ;] tak to już jest ...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja osiągnęłam właśnie to drugie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie się ucieszyłam po komentarzu Basi, że mam tylko jedną siostrę bo jakby nas było więcej to i konfliktów więcej ;D

      Usuń
  3. no to u nas czasem podobnie jest, z tym że nas więcej, więc większy galimatias i zawsze się jest z kimś w komitywie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie mam siostry. Mam dwóch braci, z jednym z nich zero konatktu prawie .. a jak już kontakt jakiś jest to zawsze konfliktowy :(( dosłownie o wszystko ... czasami fajnie być jedynakiem :/

    OdpowiedzUsuń
  5. czyli nie jestem sama, jeśli chodzi o konflikty! Najtrudniejsze do rozwiązania są rodzinne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam to... Choć na szczęście póki co cisza na morzu bardzo długo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. rodzina - rodziną, ale na wakacyjne wyjazdy ODDZIELNIE :)
    w zeszłym roku teściowie pojechali na wczasy z bratem teściowej i jego żoną - do dzis się do siebie nie odzywają :))

    OdpowiedzUsuń
  8. z moją siostrą jest podobnie. Nasze kontakty są rzadsze!

    OdpowiedzUsuń