Translate

niedziela, maja 16, 2010

Rowerzysta

Z przyjemnością informuję, że Młody złapał bakcyla na jazdę rowerową (jeszcze z kijem z tyłu, ale jakim – kij został ozdobiony przez tatę kluczowymi znakami mark samochodów). Uff odetchnęłam. A już myślałam, że Młody „to takie troki przy spódnicy mamusi”. Tak mówi moja mama. A tu o dziwo! Wczoraj wieczorem o 18 ruszyliśmy w plener – na życzenie Młodego. Oczywiście sami, mąż w szkole. Zapomnieliśmy kasku – więc mama została określona mianem „gapci”. Były trzy wywrotki, bo rowerzysta lubi wjeżdżać na mega nierówności, podniósł się jednak i ruszył dalej. Nawet łza nie została uroniona. Następnie jazda na rowerze została zmodyfikowana – tak żeby się nie nudziło. Młody zasiadł na bagażniku swojej fury, kręcił pedałami, a ja kierowałam kierownicą. Jeździliśmy ponad 1,5 godziny. Jak wróciliśmy do domu, to ja byłam padaka. Młody wydawał się pełen wigoru, jednak po kąpieli padł. Aha dodam, że wstał dziś o 5.30!!!!! Włączyłam bajki i błogo spałam do 8.
A teraz pogodynka – u nas od rana lało, ale teraz już nie pada. Względnie ciepło. Co tam, byle mocno nie padało. Oczywiście sami ruszamy za niedługo na spacer. Mamę kawkę wysiorbi (bo od rana wiele w domu obowiązków domowych wykonała), Młody poparkuje auta – kalosze i w plener. Miłego niedzielowania.

3 komentarze:

  1. :) Przeczytałam całego Twego bloga, dużo nie było :)Tknęła mnie dawna notka, o koleżance w ciąży z pracy która nawet dziękuję nie umiała powiedzieć Ci za to że wykonywałaś jej pracę... Oż, że tacy ludzie są... Pozdrawiam ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ja do dziś pamiętam pierwsze nauki jazdy na rowerze z kijem z tyłu :))) a u nas dziś piękna pogoda- sloneczko świciło i cieplutko było :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A u nas pada i pada. Najgorsze warunki na południu Polski. Oby szybko słonko wróciło.

    OdpowiedzUsuń