Translate

czwartek, kwietnia 22, 2010

Jakoś się trzeba pozbierać…

Ciężko mi przejść do porządku dziennego nad tym co się stało 10 kwietnia. Wciąż słyszę, kto i kiedy będzie pochowany. Przykre to strasznie. Wtedy dopiero dostrzegam, jak życie jest ulotne i jak żyjący przechodzą do porządku dziennego. Bo tak chyba trzeba. Polska musi istnieć, iść do przodu, trzeba podejmować decyzje.
Myślę o tych, którzy pochowali najbliższych. Traumę żałoby narodowej i pogrzebu mają za sobą. Trudno jednak jest żyć Normanie. Wracasz do domku, a jego/jej nie ma w domu. Zwykle przez kilka lub kilkanaście lat czekałaś na niego aż wróci – a on nie wraca. Otwierasz szafę, a tam jego rzeczy; prasujesz, a tu jego rzeczy. I przychodzi taki moment, że trzeba zrobić „inwentaryzację”. Pozbyć się tego, co niepotrzebne. Ech trudno tak … Pogrzeb to dopiero początek Twojej drogi życia, nowej, innej…
Siedzi we mnie ten żal i podgryza mnie.
Niech przyjedzie ta wiosna w końcu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz