Translate

sobota, maja 15, 2010

Asystent w pracy

Troszkę w tym naszym małym światku się dzieje. A więc w piątek babcia dostała migreny, jakoś do nas dojechała, ale była po prostu do niczego. Jak to migrena. Także napisałam sms-a do Szefowej (o 7 rano nie będę ludzi alarmować telefonicznie) z informacją, że pojawię się później ze względu na stany chorobowe niezawodnej opiekunki. Mąż był na budowie, więc byłam skazana na własną kreatywność w kwestii opieki nad młodym mężczyzną. Powinnam nadmienić, że młody mężczyzna ucieszył się bardzo z tego stanu, że mama nie idzie do pracy. Wybiła 10 (przygotowałam obiad), zapakowałam młodego wraz z wałówką oraz puzlami i ruszyliśmy na podbój pracy mamy. A tam dużo się działo. Młody zafascynowany dziurkaczem i zszywaczem bardzo (wiem ,wiem powinnam uważać – no więc powiedzmy uważałam) pozwolił mamie pracować. Spodobała mu się łazienka, więc często ją odwiedzaliśmy, a szczególnie szary papier z czasów PRL. Pochwalę się, że w domu jesteśmy o kilka lat do przodu – jeśli chodzi o sanitariaty. Jak zwykle mój pokój nawiedza dużo osób, a więc każdy kto zaglądał zadawał pytanie – a to Twoje? No moje. A to już takie duże?? Ale zdarzyły się przypadki, ze Młody dał rękę i poszedł – tylko z mężczyznami – na wycieczkę krajoznawczą. A fajne rzeczy widział – i dźwig, wózek widłowy i samochodzik (nie wiem, o co chodzi z tym samochodzikiem – tę kwestię doprecyzuję w poniedziałek). Tata miał przyjechać o 12, był jednak o 15. Dodatkowo wziął sobie opiekę nad Młodym. A kto się nim zajmował – MAMA. Nie narzekam, bo mąż ostatnio jakiś marudny.
A teraz pogodynka – u nas dziś pochmurno, na razie nie pada. Temperatura 11 stopni (ma być 18 – to chyba nie dziś).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz